Aktualności, Ekologia, Ochrona środowiska, Styl życia

Polak potrzebuje aż 2,5 planet!

Polacy zjadają coraz więcej Ziemi, a stopień konsumpcji zasobów naszej planety nadal rośnie. Jeśli wszyscy ludzie konsumowaliby tyle, co dziś mieszkaniec Polski, potrzebowalibyśmy dwóch i pół planet takich samych jak Ziemia. W rezultacie coraz większego zapotrzebowania na zasoby zmniejsza się dostępność wody zdatnej do spożycia, powierzchnia lasów, a także liczba i liczebność gatunków zwierząt – alarmuje międzynarodowa organizacja ekologiczna WWF, która opublikowała dziesiątą edycję „Living Planet Report”, nazywanego raportem o stanie Ziemi.

Z najnowszego raportu WWF wynika, że w latach 1970-2010 liczebność populacji zwierząt kręgowych zmniejszyła się o 52 procent. Jest to znacznie większy spadek, który jest szczególnie odczuwalny w strefach tropikalnych. Szczególnie duże straty odnotowała strefa neotropikalna, obejmująca Amerykę Południową i Środkową – spadek aż o 83 procent. Następne w kolejności są strefa indopacyficzna (krainy australijska i orientalna) – 67%, kraina palearktyczna, do której zalicza się również Polska – 30%, kraina nearktyczna – 20% i Afryka na południe od Sahary – 19%. Raport WWF przeanalizował też trzy grupy gatunków – lądowe, słodkowodne i morskie. Największe straty są odnotowywane w przypadku populacji związanych z wodami słodkimi – spadek o 76%. Z kolei o 39% skurczyły się w ciągu czterech dekad populacje zwierząt występujących na lądzie oraz w morzach i oceanach.

Z raportu WWF wynika również, że o połowę mniejszy spadek został odnotowany na obszarach chronionych, co potwierdza ich ważną rolę dla zachowania środowiska naturalnego. Ma na to wpływ wiele czynników powiązanych z działaniami prowadzonymi również poza parkami narodowymi i rezerwatami. Są wśród nich m.in. utrzymanie korytarzy ekologicznych między ostojami zwierząt i walka z kłusownictwem. Potwierdzają to też konkretne przykłady. Sukcesem jest zwiększenie żyjącej w Nepalu populacji tygrysa o 63%, co miało miejsce w latach 2009-2013, dzięki inicjatywie nepalskich władz i skutecznej walce z kłusownictwem. Natomiast porażką jest przypadek obu gatunków afrykańskich nosorożców. Parki narodowe i rezerwaty Afryki Południowej, gdzie żyje 80% wszystkich osobników nosorożców na tym kontynencie, nie radzą sobie z problemem nielegalnego zabijania tych zwierząt, i przegrywają walkę z przestępcami.

Za te wszystkie niekorzystne zmiany odpowiada ślad ekologiczny, jaki pozostawia człowieka poprzez swoją konsumpcję zasobów Ziemi. Na ten ślad składają się emisje CO2, wynikające z działalności ludzi, wielkość pól przeznaczonych pod uprawy i hodowlę zwierząt, ilość drewna pozyskiwanego z lasów oraz poławianych ryb i owoców morza, a także budowa infrastruktury. Obecnie poziom naszej rocznej konsumpcji na osobę jest wyższy o ponad jeden globalny hektar (2,6 gha) niż wynosi wydolność naszej planety (1,7). W praktyce oznacza to, że w celu odnowienia zasobów, Ziemia potrzebuje już więcej niż półtora roku.

Polacy „awansowali” w rankingu społeczeństw, które zjadają najwięcej Ziemi – mówi Paweł Średziński z WWF Polska. – Z 45. miejsca w raporcie z 2012 roku trafiliśmy na miejsce 37. i podobnie jak mieszkańcy Korei Południowej, jeżeli cała ludzkość konsumowałaby zasoby Ziemi na takim samym, co my poziomie, w celu zaspokojenia naszego „głodu” potrzebowalibyśmy już aż dwie i pół planety. Ten niepokojący trend ma związek z naszymi codziennymi nawykami, ale też wzrostem konsumpcji produktów wytworzonych poza naszym krajem, często w strefach tropikalnych, co odbywa się kosztem środowiska w tych rejonach. Drewno z tropików, olej palmowy, metale szlachetne, to tylko niektóre z długiej listy produktów, które trafiają na nasz rynek.

Na czele rankingu pod względem liczby hektarów na mieszkańca pozostają niezmiennie trzy kraje Zatoki Perskiej – Katar, Kuwejt i Zjednoczone Emiraty Arabskie. Jednak jeśli wzięlibyśmy pod uwagę ślad ekologiczny odciskany przez wszystkich mieszkańców łącznie, to światowymi liderami są Chiny (19 procent światowego śladu ekologicznego) i Stany Zjednoczone (13,7 procent). Trzecie miejsce zajmują Indie (7,1%). Do tego grona może już niedługo dołączyć Nigeria, która znajdzie się w demograficznej czołówce świata. Na razie Afryka konsumuje najmniej Ziemi, ale po jej zasoby sięga przemysł wydobywczy z rozwijających się dynamicznie państw Azji i tradycyjnie koncerny z Ameryki i Europy.

Dziś możemy tylko prognozować, że wraz ze wzrostem zamożności mieszkańców najbardziej ludnych krajów świata, będzie rósł odcisk naszego śladu ekologicznego – wyjaśnia Paweł Średziński. – Wiemy na pewno, jaki jest rozmiar naszego śladu ekologicznego w Polsce. Dlatego powinniśmy działać już teraz i zmieniać nasze codzienne nawyki, dokonywać wyborów przyjaznych środowisku, decydując się na ryby z certyfikatem, owoce i warzywa wyprodukowane lokalnie, przesiadając się z samochodu do komunikacji miejskiej i na rower, oszczędzając energię. Warto też uświadomić sobie, że nasz ślad nie ogranicza się wyłącznie do naszego najbliższego otoczenia, ale ma wpływ na cały świat. Emisja CO2 jest obecnie problemem globalnym, podobnie jak wylesianie, szczególnie widoczne w krajach strefy tropikalnej, za co z kolei odpowiada popyt na egzotyczne drewno i produkty wykonane z pozyskanego surowca, a także zamiany tych terenów pod wielkoobszarowe uprawy.

Raport WWF zwraca też na skutki społeczne naszej presji na środowisko. Gęsto zaludnione doliny rzek zaczynają odczuwać przez coraz dłuższy okres w roku deficyt wody. Z kolei zmiany klimatu mają wpływa na obniżenie poziomu życia mieszkańców coraz większych obszarów Ziemi. Wraz z kurczeniem się zasobów rzek oraz mórz i oceanów, pracę stracą osoby zajmujące się rybołówstwem. Nie jest jednak za późno na podjęcie działań, do czego namawia WWF, wskazując w raporcie na pozytywne sygnały z całego świata, czego przykładem może być chociażby ostatnia mobilizacja międzynarodowej społeczności wokół obrony Parku Narodowego Wirunga. Podpisy zbierane przez WWF doprowadziły do wycofania się koncernów paliwowych z planów prowadzenia poszukiwań i ewentualnej eksploatacji ropy naftowej w tej jednej z najcenniejszych ostoi przyrody.

Nasz kredyt wobec Ziemi jest coraz większy – konkluduje Paweł Średziński. – Powinniśmy zacząć spłatę naszego długu, tym bardziej, że skraca się czas w roku, kiedy ludzkość nie potrzebuje „pożyczki” w postaci kolejnych zasobów naszej planety. W tym roku dzień, w którym „zjedliśmy planetę” przypadał już w sierpniu. Przypominamy, że ekologia się opłaca, bo dobry stan środowiska naturalnego warunkuje wysoki poziom naszego życia.

Źródło: www.wwf.pl

Mogłoby Ci się również spodobać

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *